Głodny walki Mańkowski już po 15 sekundach sprowadził rywala do parteru. Parke jednak szybko wstał i walka była kontynuowana w klinczu pod siatką. Borys widać, że zrzucił z siebie rdzę, która była podczas przymusowego piętnastomiesięcznego rozbratu z walkami. Dwukrotnie zaatakował Irlandczyka latającym kolanem, do tego spadło na twarz rywala sporo ciosów, które sprawiły, że z nosa zaczęła lecieć krew. Parke na koniec rundy pokusił się o sprowadzenie.
Po dwóch minutach rundy drugiej Mańkowski próbował sprowadzenia, ale Parke bez większych problemów uniknął ataku rywala. 50 sekund później już tego nie zrobił. Wstał jednak w klinczu pod siatką i podczas wymian bokserskich na środku klatki coraz częściej trafiał ciosami lewą ręką. Irlandczyk ponownie w końcówce rundy sprowadził Borysa do parteru i zyskał nawet plecy, ale było za mało czasu by zrobić cokolwiek więcej.
W trzeciej rundzie po prawie dwóch minutach pięsciarskich wymian walka przeszłą do parteru, gdzie Parke zyskał pozycję z góry i cały czas aktywnie próbował znaleźć sposób na rywala. Dopadł nawet pleców, ale Mańkowski efektownie wyszedł z tej pozycji i próbował dźwigni na nogi, niestety bezskutecznie. Irlandczyk ponownie kontrolował pozycję z góry cały czas obijając Mańkowskiego do końca rundy.
Decyzją sędziów jednogłośnie na punkty wygrał Norman Parke (3x 29-28)