Ponoć nic dwa razy się nie zdarza. Z tego też powodu można było liczyć na to, że po remisie 3:3 z Gwardią Koszalin w „Ogródku” przed trzema dniami piłkarze Warty Poznań powetują straty zdobyciem kompletu punktów w innym spotkaniu na własnym stadionie, ze Zniczem Pruszków. Nic z tego, sobotni mecz również skończył się podziałem punktów.
Choć zawodnicy trenera Petra Nemca dominowali przez prawie całą drugą połowę, to jednak po ostatnim gwizdku sędziego na tablicy widniał wynik 1:1. Najpierw prowadzenie ekipie z Pruszkowa dał w ósmej minucie Paweł Tarnowski, a wyrównał w 27 minucie z rzutu karnego Adrian Cierpka.
„Duma Wildy” bardzo źle weszła w ten mecz. Przez pierwsze około dwadzieścia minut poznaniacy byli zupełnie stłamszeni przez gości, co w efekcie doprowadziło do utraty bramki już w pierwszych minutach. Można powiedzieć, że w trakcie rundy wiosennej niemal tradycją stało się to, że „Warciarze” nie najlepiej rozpoczynają swoje mecze. Jak do tej pory w siedmiu spotkaniach rozegranych po przerwie zimowej Warta jedynie dwa razy schodziła na przerwę z prowadzeniem – w wygranym 2:0 na wyjeździe spotkaniu z liderującym w tabeli GKS-em 1962 Jastrzębie oraz w meczu u siebie ze Stalą Stalowa Wola. Tym razem, podobnie jak w meczu z ROW-em (0:1) rozpoczęło się od straty bramki w pierwszych dziesięciu minutach, po czym doszło do podyktowania przez sędziego rzutu karnego dla „Zielonych”. Tym razem jednak Adrian Cierpka zrobił to, co w Rybniku nie udało się Robertowi Janickiemu i Jakubowi Kiełbowi i wyrównał stan rywalizacji.
W drugiej połowie obraz gry był już jednak zupełnie inny. Tym razem to „Duma Wildy” kompletnie zdominowała zespół Znicza. Zawodnikom trenera Nemca brakowało jednak skuteczności i zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych, nie sprzyjało im również szczęście. W efekcie zamiast trzech punktów, „Warciarze” kolejny raz musieli się zadowolić zaledwie jednym oczkiem. – Odkąd zmieniliśmy ustawienie zespołu mieliśmy coraz większą kontrolę nad grą. Jednak jeżeli nie ma się skuteczności i nie strzela się bramek to nie można wygrać. – mówił po meczu trener Nemec. Czeski szkoleniowiec z pewnością może odczuwać ogromny niedosyt, bowiem w dwóch rozegranych w trakcie jednego tygodnia spotkaniach Warta zdobyła jedynie dwa punkty na sześć możliwych. Choć sytuacja „Zielonych” w tabeli nadal nie wygląda najgorzej, to jednak nie udało się wykorzystać szansy na to, by odskoczyć rywalom w walce o awans.
Kibiców „Dumy Wildy” cieszyć może za to powrót do gry Krzysztofa Biegańskiego po siedmiomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją więzadeł. Co ciekawe skrzydłowy poznańskiego zespołu urazu doznał właśnie w spotkaniu ze Zniczem Pruszków w rundzie jesiennej. Biegański, który na początku sezonu imponował formą i był jednym z najważniejszych ogniw Warty, wszedł na boisko w 76. minucie, zastępując Karola Żmijewskiego. – Ten występ nie był jakiś super z mojej strony, ale cieszę się, że w końcu wyszedłem na boisko i mogłem spędzić na nim chociaż piętnaście minut. – tak o swoim powrocie wypowiadał się 29-letni skrzydłowy.
Powrót do gry Biegańskiego jest niezwykle ważny w kontekście najbliższych spotkań drużyny ze stolicy Wielkopolski. Już w najbliższy piątek Wartę czeka bowiem niezwykle ważny sprawdzian w Łodzi, gdzie ekipa trenera Nemca zmierzy się z sąsiadującym w tabeli ŁKS-em.
Warta Poznań – Znicz Pruszków 1:1 (1:1)
Bramki: Cierpka (27′ – karny) – Tarnowski (8′)
Warta: Adrian Lis – Wiktor Patrzykąt, Bartosz Kieliba, Tomasz Dejewski, Jakub Kiełb – Krystian Sanocki (64′ Przemysław Kita), Artur Marciniak, Michał Grobelny (62′ Robert Janicki), Adrian Cierpka, Karol Żmijewski (76′ Krzysztof Biegański) – Paweł Piceluk.
Znicz: Dominik Kalinowski – Adrian Rybak, Piotr Klepczarek, Mateusz Długołęcki, Marcin Wasielewski, Paweł Tarnowski (72′ Marcin Rackiewicz) – Adrian Małachowski, Maciej Machalski, Marcin Smoliński (89′ Bartłomiej Faliszewski) – Patryk Kubicki (85′ Mateusz Kinast), Patryk Czarnowski.
Żółte kartki: Grobelny, Żmijewski (Warta) – Tarnowski (Znicz).
Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
Relacja: Adam Adamski
[envira-gallery id=”4002″]