Przez ponad godzinę Warta Poznań prowadziła z GKS Tychy, ale w 89. minucie straciła bramkę i tylko zremisowała 1:1 w meczu 25. kolejki Fortuna 1. Ligi.
Tym razem w „Ogródku” nie było tylu emocji, co dwa tygodnie wcześniej podczas pojedynku z Podbeskidziem Bielsko-Biała (4:3). Zabrakło też happy-endu. Choć niewiele brakowało…
Początek spotkania był bardzo spokojny. Przez pierwsze 20 minut kibice przy Drodze Dębińskiej zobaczyli tylko jeden groźny strzał. Z blisko 25 metrów rzut wolny wykonywał Krzysztof Biegański. Piłka poszybowała ponad murem, jednak bramkarz GKS Konrad Jałocha w dobrym stylu obronił to uderzenie. Mniej więcej po pół godzinie oba zespoły bardziej zaangażowały się w ofensywę. Ładnym, ale niecelnym strzałem popisał się Bartosz Kieliba. Goście także mieli szanse na strzelenie gola. Obrońcy Warty dwa razy musieli wybijali z pola karnego piłkę, która zmierzała w światło bramki.
W 32. minucie na Wartę Poznań na prowadzenie wyprowadził Grzegorz Szymusik, który strzałem głową zaskoczył Konrada Jałochę po dobrym dośrodkowaniu Roberta Janickiego z rzutu wolnego. Kilka chwil później GKS miał szanse na wyrównanie wyniku, jednak tym Adrian Lis spisał się znakomicie między słupkami i odbił piłkę po strzale Łukasza Grzeszczyka.
W drugiej części goście odważniej zaatakowali. W 47. minucie jeden z graczy GKS trafił piłką z zewnętrzną część słupka poznańskiej bramki! Warta Poznań miała swoje szanse po kontratakach. Stuprocentową sytuację zmarnował Michał Żebrakowski, który przegrał pojedynek z Konradem Jałochą. Jeszcze lepszą okazję miał Łukasz Spławski, który był sam przed bramką po dośrodkowaniu z prawej strony. Z bliska uderzył piłkę głową, ale spudłował.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na podopiecznych Petra Nemca. W 89. minucie Łukasz Grzeszczyk, były zawodnik „Zielonych”, wyszedł sam na sam z Adrianem Lisem i posłał piłkę do siatki.
Mimo czterech doliczonych minut żadna z drużyn nie stworzyła już sobie okazji do rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść i mecz zakończył się remisem 1:1.