W spotkaniu 18 kolejki Lech Poznań podejmował Śląsk Wrocław. Był to pierwszy mecz Kolejorza pod wodzą Adama Nawałki na własnym stadionie. Zarazem kibice zebrani przy ulicy Bułgarskiej po raz ostatni w 2018 roku mieli okazję obejrzeć w boju poznańską lokomotywą. Przed niebiesko-białymi jeszcze dwa wyjazdy w 2018 roku.
O pierwszej połowie najlepiej byłoby napisać tyle, że się odbyła. Było to fatalne dla oka widowisko na które momentami nie chciało się patrzeć. 44 minuta przyniosła błysk Gytkjaera. Duńczyk wyłuskał piłkę rywalowi i kropnął z dystansu. Słowik zmierzająca pod poprzeczkę piłkę z trudem przeniósł nad bramką.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ diametralnej zmianie. Zadecydowały indywidualności. Gytkjaera dwukrotnie powstrzymał Słowik. W 76 minucie na przebój poszedł Joao Amaral. Huknął zza pola karnego i precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku nie dał żadnych szans Jakubowi Słowikowi! Śląsk próbował odpowiedzieć, ale nie był w stanie zagrozić defensywie Kolejorza. W ostatnich sekundach Trałka w twardej walce zablokował rywala, do piłki dobiegł Janicki i podaniem uruchomił Gytkjaera. Duński snajper popędził na bramkę i w starciu sam na sam z bramkarzem Śląska tym razem był górą.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
76′ Joao Amaral, 90+9′ Christian Gytkjaer
Widzów: 12 545
Lech Poznań: Jasmin Burić – Robert Gumny, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Volodymyr Kostevych – Maciej Makuszewski (56’ Tymoteusz Klupś), Łukasz Trałka, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (60’ Mihai Radut) – Joao Amaral (90’ Thomas Rogne), Christian Gytkjaer
Śląsk Wrocław: Jakub Słowik – Łukasz Broź, Mariusz Pawelec, Wojciech Golla, Dorde Cotra – Mateusz Cholewiak, Igors Tarasovs, Mateusz Radecki, Michał Chrapek (78’ Daniel Szczepan), Damian Gąska – Marcin Robak
[envira-gallery id=”12413″]